Artykuł napisany w 2014 roku, ale ponieważ ciągle problem jest widoczny, toteż zamieszczam tekst tutaj, może ktoś chcący politykować weźmie sobie do serca uwagi tu przedstawione (oryginalnie był na stronie kaczus.cba.pl, ale strona ta zostaje zamknięta).

Minęły wybory, a ja mam kilka przemyśleń na ten temat, którymi chciałem się podzielić z Państwem. Może ktoś weźmie sobie to do serca i na przyszłość będzie lepiej? Nie, nie chodzi mi o znaną i opisaną na 300 sposobów sprawę systemu informatycznego dla komisji wyborczej, choć też rzecz ma trochę wspólnego z branżą komputerową. Chodzi mi o informacje dla wyborcy.

Ostatnie wybory były bardzo lokalnymi i wybieraliśmy radnych osiedlowych, miejskich itd, czyli ogólnie: osoby do władz lokalnych.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jeden mankament - o większości kandydatów znalezienie informacji gdziekolwiek było praktycznie niemożliwe. A przypomnijmy, dla przyszłych radnych osiedlowych to okręg to dość niewielki obszar. I nie, nie wymagam chodzenia po domach (choć spotkałem jednego kandydata, który to robił i chwała mu za to), bo ludzie pracują w różnych porach i są niedostępni. Powiecie Państwo, że druk ulotek drogi - może i tak, szczególnie jak na ulotce poza twarzą kandydata i kilkoma hasłami nic nie ma. Jest to jakaś droga, niektórzy w to inwestują, pewnie są osoby, do których w ten sposób można dotrzeć. Dziwi mnie jednak coś innego, że ludzie startujący w wyborach nie inwestują w wizerunek w sieci!


Inwestycja taka kosztuje od zera - do maksymalnie kilku tysięcy złotych - w zależności co chcemy zrobić i jak się zaprezentować. Kilka tysięcy może być już barierą nie do przeskoczenia, ale zaznaczyłem od zera!!! Jedyne co musimy zrobić to spisać nasze pomysły i udostępnić je. Czy to tak trudno?

Najtańsza opcja to umieszczenie informacji o sobie w jakiś "porównywarkach" kandydatów. Tam zazwyczaj jedyny koszt to wypełnienie ankiety. Jeśli sami Państwo jesteście mało sprawni, to ktoś w rodzinie zapewne pomoże. Zaleta taka, że przyszły wyborca, chcąc wybrać osobę, na którą odda swój głos, może na spokojnie zapoznać się z poglądami takiej osoby na rzeczy mu bliskie i wziąć ją pod uwagę, aby później oddać na nią swój głos.

Niewiele droższe - ale docierające do większej liczby osób, to stworzenie swojej prostej strony, bądź prowadzenie bloga. Tu może to kosztować to znowu zero zł, jeśli zrobimy wszystko sami, na serwerze dostępnym bez kosztowo, bądź niewiele, jeśli wykupimy choćby usługę, że na naszych stronach nie będą pojawiały się reklamy (zawsze to wygląda profesjonalniej). No tu należy się już choć troszkę znać i mieć jakieś pojęcie o estetyce. Ale nie przeszkadza to w skorzystaniu z gotowych narzędzi. Zaleta jest taka, że zazwyczaj będziemy mogli mieć jakąś możliwość kontaktu z przyszłymi ewentualnymi wyborcami.

Trzecia - najdroższa (choć nie do końca), ale najbardziej profesjonalna opcja to wykupienie własnej domeny i jakiegoś hostingu. Tu nie będzie dużego ruchu na stronie, ani nie będziemy potrzebowali wielkiej przestrzeni dyskowej, więc można wybierać po najtańszych opcjach w różnych firmach zajmujących się takimi usługami. Spokojnie zmieścimy się wtedy w budżecie 100-200 zł za domenę i miejsce na dysku (cena różnić się będzie w zależności od promocji na jaką się załapiemy oraz rodzaju domeny). Tu dojdzie jednak jeszcze koszt stworzenia strony (zazwyczaj w ofercie są darmowe szablony do wyklinania, ale jeśli się nie znamy, to przyda się choćby konsultacja z kimś, kto ma jakiekolwiek pojęcie). W zależności od zindywidualizowania oraz tego jak bardzo artystycznie chcemy stworzyć stronę koszt może być od kilkuset zł do kilku tysięcy. Jeśli chcemy tylko stronę wizytówkę, to w zasadzie za dużo wydawać nie trzeba, choć przydałby się na takiej stronie choćby formularz kontaktowy. Niby ta opcja jest najdroższa, ale z drugiej strony wygląda najprofesjonalniej, dodatkowo - taką stronę możecie Państwo mieć wspólną z kilkoma innymi kandydatami, których poglądy są podobne do Waszych, a startują choćby z innego okręgu. Wtedy koszt rozbijany jest na kilka osób i robi się symboliczny. Przynajmniej jeśli przeciwstawimy go kosztom druku ulotek, czy wykupowaniu baneru.

Na koniec jeszcze wspomnę, że nic nie przeszkadza temu by łączyć ze sobą przedstawione środki promocji. To co musicie jako przyszli kandydaci zrobić, to włożyć trochę pracy. A ja postanowiłem kilka wyborów wstecz, że nie zagłosuję na nikogo, o kim nie będę mógł znaleźć informacji w internecie. Bo moim zdaniem - jeśli weźmiemy pod uwagę koszty, to jest to wydatek symboliczny dla kandydata (bądź żaden), a jeśli taki kandydat nie chce mi poświęcić czasu teraz, to po ewentualnym wyborze, tym bardziej będzie mnie olewać.

Z partyjnym pozdrowieniem
Kaczuś

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież